W czerwcu 1987 r., gdy papież po raz pierwszy przyjechał do Trójmiasta, w gdańskim kinie Leningrad grali „Nieśmiertelnego” z Christopherem Lambertem, w oliwskim Delfinie można było zobaczyć „Powrót do przyszłości”, a w Zawiszy we Wrzeszczu – „Nad Niemnem”. W listach do redakcji „Głosu Wybrzeża” czytelnicy skarżyli się na nieuprzejmą obsługę w prywatnym sklepie z obuwiem na ul. Gancarskiej, nieposprzątane chodniki w górnym Sopocie i problemy ze znalezieniem warsztatu, w którym można by naprawić motorower Komar. Podczas 10. wiedeńskiej gali sportowej Andrzej Grubba pokonał Węgra Tibora Klampara w ciągu 20 minut.
Jak najdalej od centrum
W mszy na Zaspie odprawionej przez Jana Pawła II wzięło udział 1,5 mln albo 600 tys. osób. Jedne dane podawała „Solidarność”, drugie – SB. W rzeczywistości w piątek 12 czerwca na Zaspę przybyło około miliona pielgrzymów. Było to największe zgromadzenie w historii miasta. Dzień wcześniej Jan Paweł II spotkał się z wiernymi w Gdyni.
Papież przyjechał do Trójmiasta dopiero podczas swojej trzeciej pielgrzymki do Polski. PRL-owskie władze długo nie wyrażały zgody na wizytę na buntującym się Wybrzeżu. W 1987 r. Gdańsk początkowo również nie znalazł się na trasie pielgrzymki. Strona rządowa uległa dopiero po dyplomatycznym ostrzeżeniu z Watykanu: w przypadku braku zgody na wizytę w Trójmieście papież miał rozważać rezygnację z wyjazdu do Polski.
Negocjowano również miejsce spotkania z wiernymi. Msza z udziałem papieża miała odbyć się na terenie lotniska w Rębiechowie, jak najdalej od centrum miasta. Zaprotestował bp Tadeusz Gocłowski – ta część Gdańska znajdowała się poza zasięgiem jego diecezji. Ostatecznie władze wojewódzkie zgodziły się, żeby Jan Paweł II spotkał się z wiernymi na pasie startowym dawnego lotniska na Zaspie.
– Tłum był rzeczywiście nie do ogarnięcia – wspomina 42-letnia Karolina z Zaspy. – Tysiące ludzi z kolorowymi chustkami, przemieszczający się do odpowiednich sektorów. Co chwilę wychodziłam z mamą na balkon, żeby patrzeć na tłum, i wracałam do pokoju oglądać transmisję w telewizji. Denerwowałam się, gdy przerywano papieżowi i skandowano: „Solidarność”, bałam się, że za chwilę dojdzie do jakiejś bitwy z milicją. Jakiś czas potem zobaczyłam zdjęcie z tej mszy, na którym zakonnica i milicjant stojący po dwóch stronach ogrodzenia, przytulali się do siebie. Wtedy zrobiło na mnie ogromne wrażenie, że wizyta papieża miała tak wielką siłę. Czy coś nam z tego dziś zostało? Nie wiem. Jestem niewierząca, po papieżu nie płakałam.
Gdańsk jak pod okupacją
W MSW przed wizytą Jana Pawła II powstał plan działań SB pod kryptonimem „Zorza II” (operacja „Zorza I” odbyła się podczas pielgrzymki papieża cztery lata wcześniej). Służby obawiały się spotkania papieża z Lechem Wałęsą, ewentualnej wizyty w kościele św. Brygidy i kontaktu z ks. Henrykiem Jankowskim. Do przewidzenia było też to, że opozycja wykorzysta pielgrzymkę papieską do zamanifestowania swojej obecności.
W przeddzień wizyty Jana Pawła II w Trójmieście i okolicach zgromadzono 21 tys. funkcjonariuszy służb mundurowych oraz partyjnego aktywu. 125 esbeków otrzymało aparaty fotograficzne do rejestrowania przebiegu uroczystości. Powstała lista ponad 100 działaczy opozycyjnych, których należy zatrzymać na czas wizyty papieża, by nie prowokowali zamieszek.
Jednym z zatrzymanych tuż przed przyjazdem Jana Pawła II był Mariusz Popielarz, działacz NZS-u. – Współpracowaliśmy z Kościołem przy tworzeniu grup porządkowych, które miały być obecne podczas spotkania papieża z młodzieżą na Westerplatte – opowiada Popielarz. – W przeddzień przyjazdu Jana Pawła II do Gdańska spotkaliśmy się z BOR-em na Westerplatte, poinstruowali nas, jak mamy się zachowywać. Gdy wróciłem do domu, zauważyłem, że pod blokiem parkuje biały Fiat 125p. Niedługo potem dwaj panowie zapukali do moich drzwi i powiedzieli, że zabierają mnie na krótkie wyjaśnienia. Trafiłem najpierw na Okopową, potem zostałem przewieziony do Tczewa – chodziło o to, żeby w Gdańsku były miejsca na dołku, gdyby doszło do rozruchów. W Tczewie w celi siedziało około 20 osób, wszystkie zatrzymane w związku z przyjazdem papieża. Wypuścili nas dopiero, gdy Jan Paweł II opuścił Gdańsk.
Leszek Biernacki, opozycyjny fotograf, który robił zdjęcia w trakcie całej pielgrzymki Jana Pawła II w 1987 r.: – Gdańsk był w tych dniach jak pod okupacją. Po ulicach jeździło pełno milicyjnych samochodów, na dworcu już na peronach czekało ZOMO z tarczami, wszędzie widać było sikawki. Władza demonstrowała siłę.
Kwiaty pod „pomnikiem Stoczniowców”
Dokładny plan pobytu papieża w Gdańsku podawał 12 czerwca 1987 r. na pierwszej stronie „Głos Wybrzeża”:
„O godz. 09.10 rozpocznie się spotkanie z młodzieżą na Westerplatte, w którym wezmą udział również obrońcy polskiej placówki we wrześniu 1939 r.
O 10.30 papież odpłynie okrętem z Westerplatte do Zielonej Bramy, skąd ok. godz. 11 przejedzie przez Długi Targ do Bazyliki Mariackiej, gdzie odbędzie się spotkanie z chorymi.
Ok. godz. 12.30 papież przejedzie samochodem do swej rezydencji w Gdańsku-Oliwie.
O godz. 14.45 papież wyjedzie „papamobilem” na Zaspę, gdzie o godz. 15.30 rozpocznie się msza kongresowa. O godz. 18.05 papież i towarzyszące mu osoby odlecą śmigłowcem do Rębiechowa, skąd samolotem udadzą się do Częstochowy”.
Według relacji z pielgrzymki, która ukazała się następnego dnia, papież wziął udział w „wielkiej manifestacji religijno-patriotycznej” na Westerplatte, podczas przejazdu przez Długi Targ „zatrzymywał wzrok na zabytkach 1000-letniego Gdańska”, złożył wiązankę kwiatów pod „pomnikiem Stoczniowców” (unikano nazwy pomnik Poległych Stoczniowców, bo przypominała o tragedii Grudnia ’70), a podczas homilii na Zaspie wspominał o chrzcie Gdańska, który „trwał stale przy ujściu Wisły, rzeki polskich ziem”. Ten wątek z kazania pasował do propagandowego przesłania władz, które obecność Jana Pawła II na Wybrzeżu chciały wykorzystać do podkreślenia praw Polski do Gdańska i Ziem Odzyskanych.
Martwa cisza
W rzeczywistości modlitwa Jana Pawła II pod pomnikiem Poległych Stoczniowców była jednym z najbardziej przejmujących momentów wizyty w Trójmieście.
Papież złożył pod trzema krzyżami 49 białych i żółtych róż – tyle, ilu stoczniowców zginęło podczas strajków w 1970 r. W rejon pomnika wstęp mieli tylko ubrani w cywilne stroje wojskowi, funkcjonariusze SB i ich rodziny. Mieli za zadanie udawać obojętny wobec Jana Pawła II tłum. Na widok papieża ostentacyjnie odwrócili się do niego tyłem. Dziś zdjęcia Jana Pawła II klęczącego samotnie pod monumentem to jedna z ikon tej pielgrzymki.
– Papież przyjechał pod stocznię z kościoła Mariackiego, z daleka było słychać, że zbliża się papamobile, witane okrzykami przez tłumy ludzi na ulicach – opowiada Leszek Biernacki, fotograf. – Gdy pojazd był już blisko pomnika, okrzyki nagle ucichły, zapanowała martwa cisza. Nikt nie rzucał kwiatów.
Gdy Jan Paweł II skończył modlitwę, zwrócił się do stojącego tyłem tłumu: – Opatrzność Boża nie mogła sprawić nic lepszego. Bo wasze milczenie w tym miejscu jest krzykiem całego narodu.
Overlock kupię, skóry lisów sprzedam
Jakimi sprawami żyli w czerwcu 1987 r. mieszkańcy Trójmiasta? „Głos Wybrzeża” informował, że na Politechnice Gdańskiej utworzono właśnie nowe kierunki studiów – inżynierię chemiczną i biotechnologię oraz specjalność energetyka jądrowa. Polskie Linie Lotnicze LOT zawiadamiały pasażerów, że w związku ze zmianą rozkładu rejsów w dniu wizyty papieża samolot z Gdańska do Hamburga będzie opóźniony. Dla wygody pasażerów podstawiony zostanie autobus na parking na Targu Węglowym, który zawiezie podróżnych na lotnisko. Na brzegu rzeki w miejscowości Batorowo znaleziono nagie zwłoki noworodka dziewczynki – Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych zwracał się z apelem do społeczeństwa o pomoc w ustaleniu matki oraz okoliczności związanych z porzuceniem dziecka.
W rubryce „Głos Młodych” dziennikarze donosili o fatalnym stanie zdrowia studentów z Wybrzeża, cierpiących na nerwice i psychopatie, owrzodzenia żołądka, zaburzenia przemiany materii i układu krążenia. W ogłoszeniach drobnych w rubryce „kupię” mieszkańcy Trójmiasta poszukiwali maszyny krawieckiej overlock, bonów PKO i rowerka dziecięcego. Kupić można było piecyk gazowy, kolumny do radioodbiornika Radmor, skóry lisów srebrzystych, glazurę i przyczepę kempingową. „Oczekuję propozycji” – napisał w rubryce „różne” właściciel stara 28.
W sobotę, 13 czerwca, Program 1 TVP rozpoczynał się o godz. 7.15 audycją „Produkcja zwierzęca owiec”. W ciągu dnia obejrzeć było można program rozrywkowy produkcji RFN „Taniec się rozpoczyna”, a wieczorem – „Z kamerą wśród zwierząt” i drugi odcinek „Nocy i dni”.
Jeden krzyż zamiast trzech
Papieski ołtarz, który stanął na Zaspie, zaprojektował Marian Kołodziej, scenograf teatralny. Kilkudziesięciometrowa konstrukcja przez „Głos Wybrzeża” nazwana „średniowiecznym żaglowcem” była alegorią „okrętu Kościoła”. Mogła przywodzić również inne skojarzenia – ze stocznią i strajkującymi robotnikami.
Projekt powstał w ciągu kilku miesięcy. Wyzwaniem było zdobycie materiałów na gigantyczną konstrukcję. Solidne belki pożyczył proboszcz budującego się w tym czasie kościoła na Morenie. Bloki styropianu trzeba było przywieźć z innych części Polski – w całym województwie brakowało materiału o odpowiednich rozmiarach. Gigantyczny kawał płótna na żagiel znalazł się w magazynach teatru Wybrzeże. Praca nad budową ołtarza trwała trzy tygodnie, dniami i nocami. Na Zaspę zjeżdżali mieszkańcy całego Trójmiasta, żeby obserwować, jak wznosi się szkielet okrętu.
Projekt Kołodzieja nie do końca podobał się władzom – zastrzeżenia budziły zwłaszcza trzy maszty-krzyże, kojarzące się z pomnikiem ku czci ofiar Grudnia ’70. Cenzorzy zgodzili się tylko na jeden z nich. Biskup Gocłowski i Marian Kołodziej postawili jednak ultimatum – bez trzech krzyży ołtarz nie powstanie. Czas mijał, a porozumienia w tej sprawie nie było. Twórcy ołtarza postanowili więc przechytrzyć władze. Sprowadzili na budowę najwyższy dźwig, jaki był na Wybrzeżu, który zamontował krzyże i zaraz odjechał – na wszelki wypadek, gdyby trzeba było je usunąć.
– Oprócz kosmicznego tłoku z mszy na Zaspie najbardziej zapamiętałam właśnie ołtarz Kołodzieja – mówi Barbara Piórkowska, poetka i pisarka. – Nie sam papież, ale warstwa wizualna zrobiła na mnie największe wrażenie. Przepych tej olbrzymiej konstrukcji był czymś zaskakującym w burym, PRL-owskim świecie. Msza była dla mnie wydarzeniem społecznym, pamiętam, że czuło się jedność Polaków. Wszyscy byliśmy wtedy katolikami. Ta jedność zniknęła po 1989 r. Dziś nie wszyscy Polacy entuzjazmują się kanonizacją, niektórych razi folklor i komercjalizacja, które temu towarzyszą. Powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski, odpuścić zajadłość i nauczyć się szanować różnice.
Pozwólcie wypowiedzieć się papieżowi
Słowa homilii, którą Jan Paweł II wygłosił podczas mszy na Zaspie, dziś brzmią wyjątkowo aktualnie: „Praca nie może być traktowana – nigdy i nigdzie – jako towar, bo człowiek nie może dla człowieka być towarem, ale musi być podmiotem. W pracę wchodzi on poprzez całe swoje człowieczeństwo i całą swą podmiotowość. Praca otwiera w życiu społecznym cały wymiar podmiotowości człowieka, a także podmiotowości społeczeństwa, złożonego z ludzi pracujących. Trzeba zatem widzieć wszystkie prawa człowieka w związku z jego pracą i wszystkim czynić zadość”.
W 1987 r. najgłośniej zabrzmiały jednak inne słowa papieża: „Nie może być walka silniejsza od solidarności”. Na entuzjastyczne okrzyki wiernych Jan Paweł II odpowiedział: „Właśnie chcę o tym mówić, więc pozwólcie wypowiedzieć się papieżowi, skoro chce mówić o was, a w pewnym sensie za was”.
Papieski ołtarz został rozebrany kilka dni po wyjeździe papieża. Udało się zachować tylko niektóre fragmenty – w kościele św. Kazimierza na Zaspie znajduje się dziś rzeźba św. Piotra. W miejscu, w którym papież odprawiał mszę, niedługo po pielgrzymce umieszczono 20-tonowy głaz. Zniknął w lutym 1988 r., wywieziony przez nieznanych sprawców. Dziś w tym miejscu znajduje się pomnik Jana Pawła II.
„Zabrali nam wszystko w drodze”
Leszek Biernacki: – Podczas pielgrzymki papieża po Polsce dziennikarze najbardziej szykowali się na wizytę w Gdańsku. Wiadomo było, że to tu papież odprawi mszę „Solidarności”. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że podczas uroczystości religijnych nie będzie żadnych demonstracji. Natychmiast podchwyciłaby to PRL-owska propaganda. Ale również wewnątrz opozycji słychać było głosy, że nie można wykorzystywać wizyty papieża i jego przesłania do celów politycznych.
Choć służby dokładnie kontrolowały pielgrzymów, na mszy pojawiły się transparenty „Solidarności”, Federacji Młodzieży Walczącej i NZS-u z różnych części kraju. Na jednym z nich szminkami napisano: „Zabrali nam wszystko w drodze. Solidarność Kielce”.
– Ludzie wchodzili do sektorów z transparentami o treści religijnej, a te nielegalne mieli owinięte wokół ciała i podmieniali przed mszą – opowiada Biernacki. – Sprawdzały się również głębokie wózki dziecięce, które w czasie komuny często służyły do przewożenia bibuły.
Na zakończenie mszy papież prosił: „Niech ten dzień cały pozostanie dniem modlitwy. Bardzo was o to proszę. Niech modlitwa będzie zasadniczym i jedynym wyrazem tego, co chcemy wyrazić, co chcemy zamanifestować”.
Kilkutysięczny tłum nie posłuchał próśb papieża. Po mszy na Zaspie demonstracja, na której czele niesiono olbrzymi transparent „Solidarności”, ruszyła w kierunku centrum Gdańska. Na widok zmasowanych oddziałów ZOMO ludzie zaczęli się rozchodzić. We Wrzeszczu pozostałych demonstrantów zaatakowała milicja – wiele osób zostało pobitych i zatrzymanych.
– Z kazania papieża pamiętam słowa: „jeden drugiego brzemiona noście” – mówi Leszek Biernacki. – W dzisiejszym świecie, w którym najważniejszy jest pieniądz, bardzo niewiele osób potrafi się tym kierować. Jan Paweł II przestrzegał nas wówczas przed pokusami, które czekają w wolnym świecie, mówił o groźbie konsumpcjonizmu. Papież zdawał sobie sprawę, jak niebezpieczne może być wrzucenie wyposzczonego Polaka w nurt gwałtownych przemian i wolnego handlu. Tylko że wówczas te słowa niewiele nam mówiły, bo zamiast konsumpcji mieliśmy kartki na mięso.
Dziękuję Europejskiemu Centrum Solidarności za udostępnienie zdjęć z wizyty papieża. ECS prowadzi zbiórkę fotografii, dokumentów, gazet i prywatnych pamiątek, które są świadectwem walki z systemem komunistycznym. Kontakt: Europejskie Centrum Solidarności, Gdańsk, ul. Doki 1, tel. 058 768 23 31, e-mail: pamiatki@ecs.gda.pl .
Źródło: trojmiasto.gazeta.pl