JLW to dzisiaj swoista literacka instytucja. Te inicjały zna każdy, nawet statystyczny, nieczytający Polak. W oczekiwaniu na „Grand” przybliżam książkę „Na fejsie z moim synem” Janusza Leona Wiśniewskiego.
„Grand” będzie kolejną książką JLW, która ukaże się nakładem wydawnictwa Wielka Litera. Zanim jednak dane będzie Czytelnikom sięgnąć po nią, zachęcam do przeczytania wzruszającej powieści „Na fejsie z moim synem”.
Ciekawy tytuł to zaproszenie do równie ciekawej opowieści. Intymne i szczere wiadomości od nieżyjącej matki są świadectwem jej wielkiej miłości i wzajemnej tęsknoty. Życie, miłość, historia, nauka, sztuka, religia… To wszystko znajdziemy w powieści „Na fejsie z moim synem”. Irena Wiśniewska pisze do swojego syna bez wstydu, nie tworząc tabu wokół niewygodnych tematów. Jest szczera i otwarta. Nie owija w bawełnę, choć pisze do… swojego dziecka.
Janusz Leon Wiśniewski po wydaniu tej książki został oskarżony o ekshibicjonizm. Czy tak jest? Trudno opowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. JLW jest uznanym pisarzem nie tylko w Polsce, ale także w Rosji i na Ukrainie. Jego książki czytają Włoszki, Niemki. Czy w związku z tym nie może pozwolić sobie na odrobinę oryginalności?
Książka „Na fejsie z moim synem” jest intymna, prawdziwa i wzruszająca. Dla kobiet, które „wyrosły” ze stwierdzenia, iż Wiśniewski „jest znawcą kobiecej duszy” ta osobista powieść jest świetną okazją, by spojrzeć na Autora z innej perspektywy. Perspektywy, która pozwala utwierdzić się w fakcie, że Janusz Leon Wiśniewski to świetny pisarz, a jego książki to dzieła, które powinny znaleźć się na półkach miłośników literatury. A tytułowy „fejs”? Cóż, świat się zmienia. Niewielu z nas pisze dzisiaj listy. Dlaczego więc Irena Wiśniewska nie miałaby pisać o rzeczach ważnych na „fejsie”?