Uwielbiam święta. Naprawdę. Napawają mnie optymizmem, radością, wiarą w lepsze jutro i miłością do innych ludzi. W połowie grudnia staję się jeszcze bardziej tolerancyjna, pomocna i bardzo prospołeczna. Działają na mnie choinki, aniołki, mikołaje i wszechobecne „Merry Christmas Everyone”. Mam jednak jedno, maciupeńkie „ale”.
Zanim zaczęłam pisać ten tekst porozmawiałam z kilkoma kobietami pomiędzy 26 a 32 rokiem życia. Żony, narzeczone, singielki. KAŻDA z nich uwielbia świąteczny czas, przygotowania, ale problemem są same święta i… rodziny.
Powiecie zapewne, że dziewczyny mają pecha do patologicznych rodzin. Otóż nie. Wszystkie wywodzą się z fajnych i poukładanych domów, jednakże każda z nich, włącznie ze mną pada ofiarą „dobroci”, „opieki”, „dobrych rad” i „ale ja tylko pytam, z dobrego serca”.
TEMAT 1 „Ślub”
To pytanie często słyszą kobiety będące w stałych związkach. Święta są takim cudownym czasem, by rozłożyć na czynniki pierwsze związki bliskich osób. Szepcze się: „dlaczego Zosia nie wychodzi za mąż?”, „dlaczego na jej placu nie ma pierścionka zaręczynowego?” , a potem zwinnie przechodzi się do stawiania tez co takiego jest z Zosią, że owy luby nie przeskakuje na wyższy poziom znajomości. Zosi święta stają się smutne i po 3 dniach sama zaczyna rozmyślać gdzie popełniła błąd.
TEMAT 2 „Dziecko”
Ten temat jest równie chwytliwym sposobem na dyskusje rodzinne jak „ślub”. Kiedy już na placu lśni obrączka pojawia się pytanie: kiedy dziecko?! Nikt nie pyta jak miewa się para, jakie mają plany urlopowe, jak im się układa w pracy lub czy po prostu są szczęśliwi. Temat dziecka wypływa wszystkimi możliwymi otworami. Podczas składania życzeń słyszycie „no i przede wszystkim dzidziusia!”. A co jeśli nie chcecie dziecka? Co jeśli nie możecie go mieć? Co jeśli po prostu chcecie cieszyć się jeszcze sobą? Są dwie opcje. Albo wyjdziecie na egoistycznych, samolubnych popaprańców albo na biednych ludzi, nad którymi warto się użalać, bo nie możecie począć potomka. Którą wybierasz?
Temat dziecka nie skończy się jednak kiedy wydasz na świat syna lub córkę. Podczas kolejnych świąt usłyszysz „to kiedy drugie?!”…
TEMAT 3 „Singielka”
30-letnia singielka to trochę rodzinna żałoba. Święta mogą przerodzić się w stypę albo psychoanalizę, przeprowadzoną przez kilka lub kilkanaście osób. Zostaniesz prawdopodobnie zapytana wprost dlaczego nie spotykasz się z nikim i czy nie czujesz się okrutnie samotna. Ewentualnie usłyszysz rozmowę kuzynki i cioci, które „szeptem” w kuchni przeanalizują twoją sytuację i dojdą do wniosku, że jesteś po prostu nieudacznicą, a następnie wrócą do stołu, aby zjeść bigos lub rybę w galarecie. Poczujesz się okropnie. Samotna i „obgadana”.
Tematy możemy mnożyć i wzajemnie się licytować. Każda z nas mogłaby podzielić się oddzielną historią. Zarówno smutną jak i wesołą. Śmieszną i wyciskającą łzy. Jedyne co nam pozostaje to akceptowanie samych siebie, niezależnie od tego czy komuś nasze wybory się podobają czy nie. Pogawędki przy świątecznym stole trwają 3 dni i zazwyczaj niewiele wnoszą, a my idziemy dalej. Idźmy zatem zgodnie ze swoim sumieniem i podniesioną głową.
Pięknych Świąt!