Niezwykle agresywny i wulgarny, po alkoholu bez zastanowienia wsiadł za kierownicę i prawie potrącił przechodzącą przez ulicę kobietę. Dzięki strażnikom nie uszło mu to bezkarnie.
Piątkowy poranek 25 września. Na ul. Dąbrowskiego do funkcjonariuszy z Referatu II podszedł kierowca samochodu dostawczego. Szybko zrelacjonował im sytuację, której był świadkiem.
Kierowca terenowego BMW chwilę wcześniej prawie potrącił kobietę i zachowywał się jakby był pod wpływem alkoholu. Strażnicy niezwłocznie udali się we wskazanym kierunku. Auto stało w korku. Jeden z funkcjonariuszy podbiegł do niego i otworzył drzwi od strony kierowcy. Za kierownicą siedział około trzydziestoletni mężczyzna. Na polecenie strażnika wyszedł z samochodu. Chwiał się na nogach, uśmiechał się ironicznie i był bardzo pobudzony. Mundurowi zabrali go do radiowozu i wezwali policję. Wtedy w delikwenta coś wstąpiło. Stał się agresywny, próbował kopać, wyzywał od najgorszych. Obezwładniony, z kajdankami na rękach dalej groził i wyzywał, a złość próbował rozładować na kracie radiowozu. Po przybyciu policji odmówił badania na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Po jakimś czasie na miejscu zdarzenia pojawił się jego rzekomy kolega. Szukał go, bo jak powiedział strażnikom, razem pili alkohol, potem znajomy zażył coś jeszcze i zniknął, zabierając bez pozwolenia samochód teściowej.
Agresywny mężczyzna skończył swoją przejażdżkę na komisariacie policji.
Straż Miejska w Gdańsku