Tanya Valko to wyjątkowa kobieta i pisarka. Jej pierwsza powieść „Arabska żona” odniosła w Polsce ogromny sukces. Kolejne części serii przysporzyły Autorce jeszcze większe grono zakochanych w niej czytelników. Tanya Valko zawitała do Gdańska, by promować swoją najnowszą książkę „Okruchy raju”, która otwiera nowy cykl „Azjatyckiej sagi”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Czym różni się Indonezja od innych miejsc na świecie?
Indonezja to zielony raj! A przede wszystkim to ludzie. Ludzie, którzy wciąż się uśmiechają. W przeciwieństwie do Polaków nie obnoszą się ze smutkiem, a proszę mi wierzyć, mają ogromne powody, by się smucić. Oni jednak idą ulicą i po ludzku się uśmiechają. Za wszystko dziękują. Zaszczepiają optymizm.
Tego zdecydowanie brakuje Polakom.
Tak, tej pogody ducha! Często się mówi, że w Polsce te nasze wisielcze humory to sprawa pogody. Długa jesień, smutna zima, ale… tam jest pora deszczowa. Mieszkańcy tracą swoje domy. Woda zalewa ich dorobek życia!
Oczywiście, popłaczą, ale potem się uśmiechają. Mobilizują do pracy. Dzieci pływają, bawią się w wodzie. Taką mają naturę.
A jacy są mężczyźni w Arabii Saudyjskiej, w której wiele lat Pani mieszkała?
Oficjalnie są bardzo oziębli. Omijają wzrokiem kobiety. Tam nikt nie patrzy kobiecie w oczy, nawet podczas zakupów. Musiałam się nauczyć tego, że w kontaktach międzyludzkich nie nawiązuje się kontaktu wzrokowego. Nie funkcjonuje coś takiego jak podryw na ulicy, co możemy spotkać np. w Egipcie. W Arabii to nie ma racji bytu.
Mieszkając przez 15 lat w Libii nie spotkałam się z nachalnym traktowanie kobiet. Jednakże po Arabskiej Wiośnie w krajach Arabskich takich jak Tunezja, Egipt jest bardzo niebezpiecznie. Kobiety narażone są na nieprzyjemności. Mogą być zaczepiane, a nawet pobite czy zgwałcone. Na YouTube krąży film, kiedy Egipcjanie gwałcili Koptyjkę. Nikt nie zareagował. Może się bali…? Zbrodniarze nakręcili video telefonem komórkowym, a później opublikowali ten film w sieci.
W Libii niby rewolucja wygrała, ale wciąż jest ona w stanie wojny. Wciąż są podkładane ładunki wybuchowe. Nie wspomnę o tym, że nadal jest wiele miejsc zaminowanych.
Domyślam się, że nie raz była Pani świadkiem dramatów kobiet i dzieci…
Tak. Opisałam jeden z takich dramatów w „Arabskiej żonie”. Prototypem Doroty jest moja długoletnia koleżanka. Pochodzi z Gdańska, dokładnie z Wrzeszcza. Tak się złożyło, że wyszła za Araba. Nie spodziewając się niczego i myśląc, że wszystko jest w porządku była w szoku, kiedy pewnego pięknego dnia wróciła do domu i nie zastała w nim ani męża ani ich córeczki. Przez lata mąż ukrywał się w Libii razem z córką i moja koleżanka nie mogła ich znaleźć. Po długim czasie przy pomocy detektywów znalazła swoje dziecko już jako nastolatkę. Spotkanie oczywiście odbyło się w tajemnicy. Córka mojej znajomej powiedziała: „Mamo, tu jest mój dom, moja ojczyzna, rodzina i religia. Nie pojadę z tobą”. Byłam przy tym, słyszałam to „na własne uszy” i te straszne słowa zamieściłam w mojej książce. Dla mojej koleżanki była to ogromna tragedia. Jedyne co mogła uzyskać od męża to zgodę na sporadyczne spotkania z córką, do których dochodziło nie częściej, niż raz do roku, bo żeby zobaczyć swoje dziecko, musiała przyjeżdżać do Libii. Mijały lata, dziewczyna wydoroślała, wyszła za mąż oczywiście za Araba i ze swoim partnerem wyjechała do Arabii Saudyjskiej, gdyż tam pracował. Zaszła w ciążę i dopiero to uświadomiło jej, jak wielki dramat przeżyła jej matka. Myśl, że ktoś mógłby rozdzielić ją z jej własnym dzieckiem pokazała młodej kobiecie rozmiar tragedii jej matki. Wtedy sama skontaktowała się z mamą i od tego czasu ich spotkania są długie i regularne. Panie nadrabiają zaległości.
Czy ta dziewczyna bardzo się zmieniła? Jak ukształtowało ją zycie w arabskim kraju i w arabskiej rodzinie?
Jest bardzo, bardzo arabska! Przez długi czas nie chciała zdejmować abai (wierzchnie okrycie noszone w ortodoksyjnych krajach muzułmańskich tj. Arabia Saudyjska, Jemen, Kuwejt, Katar – przyp. red.) i czarnej chusty z głowy. Zasłaniała włosy nawet w domu, ponieważ nie jest spokrewniona z drugim mężem mojej koleżanki. Tak więc on nie może oglądać jej włosów, bo to dla otrodoksyjnych muzułmanek wielki grzech – obraza Allaha. Długo trwały negocjacje (uśmiech).
Arabowie są silnie przywiązani do tradycji.
Bardzo silnie, ale to są ich korzenie. Przekazywane z dziada pradziada.
Kiedyś moja koleżanka, Saudyjka wytłumaczyła mi, skąd chociażby przywiązanie do abai. W Polsce dziewczynki marzą o tym, by nosić buty na obcasie czy piękne zwiewne sukienki, takie jak mama czy babcia, które są dla nich wzorem. Małe, arabskie dziewczynki natomiast pragną nosić abaję, bo to jest ich wyznacznik dorosłości, dojrzałości i kobiecości oraz szacunku, jaki okazuje się zamężnej kobiecie.
My musimy zdać sobie z tego sprawę i przestać potępiać inną nację za takie niegroźne i nieszkodliwe postępowanie, jakim jest wybór stroju. Starajmy się być tolerancyjni. Kiedy w Egipcie były prezydent Mubarak na początku swoich rządów zakazał kobietom zakrywania twarzy i ciała, to niektóre Egipcjanki przez lata nie wychodziły z domu. Bez okrycia czuły się nagie. Pozbawiono je swoistego „kokonu”, który dawał im psychiczne bezpieczeństwo, azyl.
Kiedy jest Pani poza granicami naszego kraju – za czym tęskni Pani najbardziej?
Za wiosną, kwitnącymi drzewami i zapachem ziemi. Mieszkam w Dżakarcie – to chyba najbardziej zanieczyszczone miasto na świecie. Brakuje mi możliwości zbliżenia się do natury, chodzenia po górach, które oboje z mężem kochamy.
No właśnie, mąż. Wszyscy głoszą wszem i wobec, że Pani mąż jest Arabem, a Pani Dorotą z powieści „Arabska żona”…
Nie! (śmiech) Mój mąż jest Polakiem, arabistą i dodam, że jest bardzo dobrym mężem. Absolutnie nie jest prototypem Ahmeda.
Dlaczego pisze Pani pod pseudonimem?
Moje imiona i dwa nazwiska są nie do wymówienia w obcych krajach. Poza tym cenię spokój swojej rodziny, a powiedzmy sobie szczerze, że wielokrotnie poruszam niewygodne i drażliwe tematy, stąd powód dla którego wydaję książki pod pseudonimem.
Co Panią inspiruje?
Życie! Będę szablonowa, ale właśnie życie pisze najciekawsze, najbardziej zaskakujące scenariusze.
Jaka będzie Pani kolejna książka?
To druga część „Azjatyckiej sagi” pod tytułem „Miłość na Bali”. Bali to rajska wyspa, której prawdziwe oblicze chcę ukazać w najnowszej książce.
Wróci Pani kiedyś do Polski?
Nie wiem… Ciągle się zastanawiamy (uśmiech).
Dziękuję za miłe spotkanie.
Wkrótce, kolejna książka Valko ” Arabski mżą ” , z cała pewnością odniesie podobny sukces jak poprzednie . Ciekawe jest spojrzenie autorki na świat muzułmański , dalekie od stereotypów .