Łańcuch na szyi, wystające żebra i wytarta sierść na grzebiecie. Widok jaki zastali funkcjonariusze z Referatu IV był niezwykle drastyczny. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że ten psiak nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i już niebawem będzie zdrowy!
W piątek do funkcjonariuszy gdańskiej straży wpłynęło zgłoszenie dotyczące skrajnie zaniedbanego, zdychającego psa, który przebywa na polu znajdującym się w rejonie ul. Radiowej w Matarni.
Po przybyciu na miejsce i kontakcie z osobą zgłaszająca potrzebę interwencji funkcjonariusze potwierdzili drastyczne zgłoszenie. Ledwo oddychający pies leżał na środku zaoranego pola. Zwierzę było oblepione gliną, mokre i zziębnięte. Na jego szyi wisiał łańcuch z pozostałością sznurka. Psiak nie wyglądał na starego tylko na bardzo zaniedbanego i najprawdopodobniej przebywał wcześniej w dramatycznych warunkach.
Wyczerpanie psa było tak wielkie, że z początku nie mógł się podnieść. Dopiero po kilku minutach, widząc w nas oparcie i mając ogromną chęć do życia, powoli stawał na cztery łapy – mówi Magdalena Kaźmierczyk, starszy inspektor z Referatu IV Straży Miejskiej w Gdańsku.
Mundurowi natychmiast poinformowali o sytuacji pracowników schroniska „Promyk”, którzy to przetransportowali psiaka do placówki opiekuńczej dla zwierząt.