Wydawnictwo Otwarte wychodzi naprzeciw lenistwu. Książka Beaty Sadowskiej „I jak tu nie biegać!”, która do księgarń trafiła 19 marca, nie jest zwykłym przewodnikiem dla osób, które chciałyby rozpocząć przygodę z joggingiem. To motywacja zawarta na prawie 300 stronach opatrzonych energetycznymi zdjęciami.
Beata Sadowska większości kojarzy się z dziennikarstwem. Aktualnie w sobotnie poranki budzi słuchaczy radia ChilliZET w programie „W biegu i na wybiegu” oraz łapie „ZOOM na miasto” w Polsat Cafe. Warto jednak zaznaczyć, że to wyjątkowa kobieta, która z impetem obaliła mit, że ciężarna kobieta powinna tylko i wyłącznie prowadzić tryb życia śpiącego misia.
„- Pani biega?! – zapytała mnie zupełnie obca kobieta w Łazienkach Królewskich.
– Biegam – odpowiedziałam rezolutnie. No bo jak tu się wymigać, skoro po pierwsze: jestem w stroju biegowym, po drugie – biegnę, po trzecie – nawet, gdybym szła, to wyżej wspomniany strój i pot na czole zdradziłby, co przed chwilą robiłam?
– I tak można?! –drążyła.
– Lekarz mi pozwolił – uśmiechnęłam się, zastanawiając się jednocześnie, po co w ogóle wdaję się w takie rozmowy. Zwłaszcza, że nie była to pierwsza ani – jak się miało okazać w kolejnych miesiącach – ostatnia.
To scena z parku, a w szpitalu…
Lekarz: To ja powiedziałem w gazecie, że nie można biegać w ciąży.
Ja: ???
Lekarz: Powiedziałem, bo przychodziły do mnie pacjentki spodziewające się dziecka i mówiły, że skoro Sadowska biega, to one też mogą. Pytałem: „A kiedy pani ostatnio biegała?”. „Nigdy” – odpowiadały zazwyczaj. I zazwyczaj były to kobiety, które w ciągu kilku ostatnich miesięcy przybrały na wadze po kilkanaście kilogramów. Wyjdą, skręcą nogę, stawy nie wytrzymają i dopiero się zacznie! No więc powiedziałem, że nie można.
Ja: Ale mnie lekarka pozwoliła!
Lekarz: Pani może. Pani biega od lat. I do tego z głową.
….
Oczywiście, jeśli moja lekarka prowadząca uznałaby, że to zagraża ciąży, jest niepotrzebnym ryzykiem i mam sobie dać spokój, natychmiast bym to zrobiła. Bez dyskusji i marudzenia. Ale na pytanie, czy mogę biegać, ukochana dr Ewa Kurowska-Mroczek odpowiedziała:
– Może Pani, ale czujnie. Proszę obserwować, czy brzuch nie napina się po treningu. A w trakcie, czy nie ma pani poczucia, że jakaś siła ciągnie w dół. Jeśli malec będzie chciał, żeby pani przestała, na pewno da znać.
I co? I tak było. Biegałam do końca 8. miesiąca. Świadomie. Inaczej. Po prostu z głową. Nie szarżowałam, nie ścigałam się, nie przesadzałam z tempem.”
Publikowany fragment przedstawia zarówno poczucie humoru dziennikarki jak i jej dojrzałość oraz mądrość. Beata w łatwy i przystępny sposób pokazuje, że jeśli będziemy kierować się rozsądkiem i zdrowo podchodzić do życia – wszystko jest możliwe. Dzięki Sadowskiej poczujecie się pełni energii, a zarazem jej poczucie humoru i piękne zdjęcia ucieszą nie tylko oko, ale także duszę.
Książka „I jak tu nie biegać!” Beaty Sadowskiej powstała we współpracy Autorki z trenerem biegowym, Kubą Wiśniewskim. Beata i Kuba stworzyli dzieło, które może okazać się motorem napędzającym do przygody ze sportem!
Marcin Prokop napisał:
Dzięki lekturze książki Beaty poczułem się, jakbym przebiegł maraton. Nie, wcale nie zmęczony. Naładowany dobrą energią. I postanowiłem dać bieganiu jeszcze jedną szansę. Może wreszcie je polubię?
Biegamy?
Książka Beaty Sadowskiej ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte. Jest dostępna na woblink.com oraz w księgarniach z całym kraju.