Praca strażnika miejskiego nie należy do najmilszych misji. Często to niewdzięczna praca, której nikt nie docenia. Do tego dołóżmy spore grono ludzi, które uparcie twierdzi, że Straż Miejska powinna raz na zawsze zniknąć. A czy aby na pewno do końca wiemy jakie obowiązki ma strażnik miejski? Czym tak naprawdę jest jego praca? Zapraszamy do lektury wywiadu z Wojciechem Siółkowskim, młodszym inspektorem ds. komunikacji społecznej.
Straż Miejska – czym się zajmuje i co należy do jej obowiązków?
Głównym zadaniem Straży Miejskiej w Gdańsku jest ochrona spokoju i porządku w miejscach publicznych. Funkcjonariusze zwracają szczególną uwagę na: niszczenie mienia publicznego, zaśmiecanie, palenie tytoniu i spożywanie alkoholu w miejscach objętych zakazem, wyprowadzanie psów bez smyczy i kagańca, pozostawianie nieczystości po zwierzętach, przypadki nielegalnego handlu, parkowanie w miejscach niedozwolonych oraz porzucanie wraków aut na parkingach i ulicach. Poza tym strażnicy zajmują się osobami nietrzeźwymi, które stwarzają zagrożenie dla swojego zdrowia lub zdrowia innych osób, zabezpieczają imprezy masowe, jak również uczą dzieci i młodzież zasad bezpieczeństwa.
Takie są priorytety strażników w Gdańsku. Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 roku o strażach gminnych w sposób ogólny określa zadania, obowiązki i zakres uprawnień funkcjonariuszy. Natomiast o tym, którymi sprawami w danej gminie trzeba się zająć w pierwszej kolejności, decydują jej władze. To gmina określa ilu strażników chce mieć na swoim terenie, wyznacza im też konkretne zadania.
Pod jednym szyldem „straż miejska/gminna” kryje się wiele odmiennych w swej strukturze formacji z różnymi zwierzchnikami i różnymi priorytetami. Ale wszystkie one pracują na swoją wspólną opinię, nawet jeśli w praktyce samodzielna jednostka w dużym mieście X ma niewiele wspólnego z wydziałem urzędu gminy w miejscowości Y.
Ten wspólny tygiel, do którego przeciętny obywatel wrzuca wszystkie straże, sprzyja powstawaniu stereotypów i mierzeniu wszystkich funkcjonariuszy jedną miarą. Na przykład pod adresem Straży Miejskiej w Gdańsku często padają uwagi i obelgi, które są wynikiem kojarzenia formacji z fotoradarami. Tymczasem gdańscy funkcjonariusze nigdy fotoradaru nie używali!
Społeczeństwo bardzo często myli kompetencje strażników miejskich i policjantów. Nierzadko słychać głosy: „zajęliby się lepiej łapaniem bandytów!”. Z pewnością tak by było, gdyby mieli odpowiednie kompetencje i narzędzia. Strażnicy miejscy są uprawnieni do podejmowania interwencji jedynie w sytuacjach, w których naruszane są ściśle określone artykuły Kodeksu wykroczeń. Wielu czynności funkcjonariuszom nie wolno podjąć, bo gdyby to zrobili, przekroczyliby swoje kompetencje i narazili się na poważne konsekwencje służbowe!
Mimo ograniczonych możliwości działania, strażnicy i tak mają co robić. Pomijając profilaktykę i edukację, którymi funkcjonariusze zajmują się na co dzień, wciąż nie brakuje wśród nas ludzi, którzy dają powody do podejmowania interwencji. Osoby takie, gdy spotka je kara, zazwyczaj krzyczą najgłośniej, że straż nie jest potrzebna i że trzeba ją rozwiązać. Natomiast tak naprawdę to właśnie ci ludzie nadają formacji sens istnienia i to oni są gwarantem jej dalszego funkcjonowania. Gdyby kiedykolwiek liczba popełnianych wykroczeń spadła do takiego poziomu, że kodeksy i przepisy przestałyby być potrzebne, także istnienie straży przestałoby mieć sens. Tyle, że na razie do społeczeństwa idealnego wciąż nam bardzo daleko…
Wiele osób buntuje się przeciwko działaniom Straży Miejskiej. Czy ich pretensje są uzasadnione?
Przeciwko działaniom funkcjonariuszy przede wszystkim buntują się osoby, które nie znają zadań i kompetencji danej straży lub które mają coś na sumieniu. Mundurowi nigdy podejmują interwencji wobec kogoś, kto nie popełnił wykroczenia! Natomiast faktem jest, że każda instytucja, która stawia wymagania i może stosować represje, budzi kontrowersje. To naturalne, że zagrożona karą osoba, próbuje uniknąć sankcji i najczęściej szuka winy nie po swojej stronie. Taki ktoś nie dostrzega w swoim postępowaniu niczego złego, a podczas interwencji zarzuca funkcjonariuszom „czepianie się niewinnych ludzi”. Inna sprawa, że ci „niewinni”, którzy „tylko” zostawili na chwilę auto pośrodku chodnika, nie posprzątali po swoim psie albo rozstawili się w niewłaściwym miejscu z nielegalnym straganem, stanowią dla pozostałej części społeczeństwa dużą uciążliwość. Takie „drobiazgi” w dużym stężeniu zaczynają być nieznośne dla otoczenia i dlatego musi być ktoś, kto sprawców zamieszania zdyscyplinuje, a czasami też ukarze. W przypadku spraw porządkowych jest to właśnie obowiązek straży miejskiej lub gminnej.
Niechęć części mieszkańców do strażników oraz ich pracy podsycają czasami niektóre media. Wynoszenie pojedynczych incydentów do rangi rzekomo ogólnie obowiązujących standardów sprawia, że nagłośnienie nieprofesjonalnego zachowania jednego funkcjonariusza staje się koronnym argumentem dla tych, którzy próbują podważyć sens istnienia całej formacji. Bywa to krzywdzące. Wiadomo, w każdej instytucji i w każdej firmie może zdarzyć się czarna owca, natomiast zapobieganie niechlubnym zdarzeniom i eliminowanie ich sprawców leży przede wszystkim w interesie samej formacji.
Co jest najtrudniejsze w pracy strażnika?
Praca strażnika do łatwych nie należy, choć potrafi też dawać wiele satysfakcji. Trudne są chwile, kiedy trzeba stawiać czoła przejawom niczym nieuzasadnionej niechęci. Funkcjonariusze często są oskarżani o brak dobrej woli, choć tak naprawdę wypełniają jedynie swoje obowiązki. Obrywa im się między innymi za przepisy, które oni jedynie egzekwują – bo taka jest ich rola, za to dostają pensję i tego właśnie oczekują od nich mieszkańcy, którzy ponad wszystko cenią sobie spokój i porządek.
Bardzo wiele interwencji jest podejmowanych na wezwanie mieszkańców i jednocześnie dotyczy innych przedstawicieli lokalnej społeczności. Strażnik, który wykonuje swoją pracę dobrze, na ogół „podpada” tym, wobec których podejmuje działania. Jednak gdyby przyszło mu do głowy zlekceważyć wezwanie, naraziłby się na gniew osób, które poprosiły o pomoc. Funkcjonariusz nie ma więc wyjścia, angażowanie się w sytuacje konfliktowe jest wpisane w jego zawód. Musi liczyć się z obelgami, wyzwiskami oraz wulgarnymi, osobistymi uwagami. Nieprzyjemności dotykają zarówno funkcjonariuszy jak i funkcjonariuszki, bowiem dla rozgniewanego petenta płeć strażnika nie stanowi żadnej różnicy. Wszystko to ma jednak swój sens, bo najważniejszy jest cel: chodzi o to, by zapewnić komfort tym mieszkańcom, którzy nie godzą się na łamanie prawa i naruszanie zasad życia społecznego.
Dlatego każdego strażnika cieszą choćby drobne pochwały ze strony mieszkańców – a przyznać trzeba, że miłych słów nie brakuje. Wyrazy uznania są dla funkcjonariuszy dowodem, że ich praca ma sens, że nawet niełatwy cel da się osiągnąć.
Dużo mówi się o właścicielach psów, którzy nie sprzątają po swoich zwierzętach. Czy jest sposób, aby zmusić te osoby do wypełniania swoich obowiązków?
Zmuszanie kogokolwiek do czegokolwiek jest trudne. Strażnicy woleliby, żeby sprzątanie po swoim psie było dobrym nawykiem każdego właściciela czworonoga. I choć w ciągu ostatnich lat widać w tej kwestii wyraźne zmiany na lepsze, wciąż nie brakuje osób, które lekceważą swoje obowiązki. Straż miejska przede wszystkim stawia na uświadamianie, w związku z czym angażuje się w liczne akcje edukacyjne (m.in. kampania „Razem Dbamy o Nasze Miasto”, akcja rozdawania torebek na psie odchody w Brzeźnie). Od lat funkcjonariusze regularnie rozprowadzają plakaty, materiały informacyjne oraz ulotki, które przypominają osobom mniej zdyscyplinowanym o konieczności sprzątania po psach. Zmotoryzowane patrole zazwyczaj mają przy sobie zakupione przez Miasto Gdańsk torebki na psie odchody. Są one wręczane tym posiadaczom czworonogów, którzy wychodzą ze swoimi pupilami na spacer nieprzygotowani. Dochodzi oczywiście również do takich sytuacji, w których strażnicy nie mają innego wyjścia i muszą zastosować pouczenie lub sięgnąć po bloczek mandatowy, jednak z roku na rok tego typu zdarzeń jest coraz mniej.
Aby funkcjonariusz mógł ukarać właściciela psa, który nie sprząta po swoim podopiecznym, musi być świadkiem sytuacji, w której zwierzę załatwia swoją potrzebę i następnie oddala się wraz ze swoim panem. Widok mundurowych najczęściej sprawia, że nieczystości są sprzątane natychmiast. Natomiast gdy strażników nie ma w zasięgu wzroku, bywa z tym już różnie.
Pozytywnym zjawiskiem jest to, że niepoprawnym właścicielom psów coraz częściej zwracają uwagę ich sąsiedzi lub przypadkowi przechodnie. Dzięki takim spontanicznym reakcjom, nie mogą czuć się bezkarni ci, którzy nie potrafią zadbać o czystość naszej wspólnej miejskiej przestrzeni.
Konieczność sprzątania psich nieczystości wynika z zapisów Uchwały nr XXXII/684/12 Rady Miasta Gdańska z dnia 29 listopada 2012 r. w sprawie Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Gdańska. Każdy ma obowiązek natychmiastowego usuwania zanieczyszczeń spowodowanych przez należące do niego zwierzę. Nieprzestrzeganie tego przepisu grozi mandatem w wysokości od 20 do 500 złotych.
Zaspę uważa się za sypialnię Gdańska. Czy rzeczywiście można tutaj spać spokojnie? Co jest największym problemem Zaspy?
/mówi inspektor Wojciech Żuchowski, kierownik Referatu Dzielnicowego III Straży Miejskiej w Gdańsku/
Zaspa jest spokojną dzielnicą, dobrze wyposażoną w infrastrukturę dla dzieci i młodzieży. Na terenie tej części miasta strażnicy nie notują żadnych szczególnych zdarzeń, które mogłyby powodować zagrożenie dla mieszkańców. Z punktu widzenia funkcjonariuszy największymi problemami Zaspy są: niesprzątanie nieczystości po psach, wraki pojazdów oraz osoby bezdomne koczujące na klatkach schodowych.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
KG / zaspa24.pl