W ramach Google Cultural Institute działa Google Art Project, który prezentuje muzealne kolekcje online, m.in. zbiory nowojorskiego MoMA i Metropolitan Museum of Art, paryskiego Muzeum Orsay, Muzeum Sztuki Islamskiej w Katarze oraz wybrane eksponaty z Muzeum Sztuki w Łodzi i Muzeum Pałacu w Wilanowie. Internauci mogą też zwiedzać wnętrza blisko stu muzeów, m.in. Wersalu i Rosyjskiego Muzeum Narodowego w Sankt Petersburgu.
Od teraz Google Cultural Institute udostępnia też murale i sztukę uliczną z całego świata.
– W ramach Street Art Project współpracuje z nami 30 partnerów – instytucji kultury z różnych krajów, które przygotowały prawie 100 wirtualnych wystaw. Złożyło się na nie więcej niż pięć tysięcy zdjęć – mówi Maria Kotowska z biura prasowego Google`a. – Są więc m.in. Mówiące Ściany z Buenos Aires, murale z Chile, Londynu czy Atlanty. Polskę reprezentują dwie ekspozycje przygotowane przez łódzką Fundację Urban Forms; jedną z nich tworzą ścienne obrazy namalowane na elewacjach kamienic w centrum Łodzi, druga zrealizowany w Gdańsku projekt Ogarna 2.0.
– Google zaprosił nas do współpracy, my się o to nie staraliśmy. Naszą główną troską jest dbałość o wysoki poziom artystyczny tego, co robimy i to – jak widać – procentuje – mówi Teresa Latuszewska-Syrda, prezes Fundacji Urban Forms.
Wielu kamienic nigdy nie zaakceptuję
– Sama idea wirtualnych wystaw czy muzeów jest bardzo dobra, takie wystawy mają wielki walor edukacyjny – komentuje Jacek Friedrich, historyk sztuki z UG, wykładowca w Instytucie Historii Sztuki UG. – Większość z nas nigdy przecież na żywo nie zobaczy tych zbiorów. Poza tym dzięki świetnej jakości zdjęciom można zobaczyć wszystkie szczegóły danego obrazu, łącznie z fakturą, co jest niemożliwe w muzeum, gdzie dzieła strzeże ochrona i pancerna szyba. Mimo to uważam, że nic nie zastąpi obcowania z oryginałem, to zupełnie inne emocje. Ale wracając do internetowej galerii street artu – tu wszystko zależy od klucza doboru prac. Najlepiej, gdy rzetelnego, merytorycznego wyboru dokonuje grono ekspertów, wybierając to, co w światowym street arcie najciekawsze. Ogarna 2.0? Choć na szczęście twórcy odeszli od swego pierwotnego pstrokatego zamysłu, zdania radykalnie nie zmieniłem. Wielu „odnowionych” w ten sposób kamienic, nigdy nie zaakceptuję.
Zakończona w styczniu tego roku renowacja domów przy ul. Ogarnej i Ławniczej w Gdańsku od początku budziła wiele kontrowersji i sprzeciwu m.in. historyków sztuki. – Dekoracje są infantylne, te wszystkie obrazeczki, literki są niepoważne w tym miejscu – ocenił Jacek Friedrich.
– Stało się to, czego obawialiśmy się najbardziej. Kamienice prezentują obraz całkowitej dowolności w wyborze koloru i wzorów elewacji – komentowała Małgorzata Todoroska, prezes Oddziału Gdańskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki. – Pasiasto-łukowate dekoracje malarskie absolutnie niwelujące porządek architektoniczny elewacji, dekoracje typu siatka, plaster miodu, wirujące kręgi, napisy wprowadzają chaos i zatracają wyobrażenie o uliczce w centrum zabytkowego miasta. Szarość i smutek tego widoku jest naprawdę przykry.
Były też głosy bardziej przychylne.
– Projekt Ogarna 2.0 to przykład dobrej współpracy artystów z konserwatorem. Dzięki temu udało się uniknąć estetyki murali, a uzyskać specyficzny gdański charakter tych dekoracji – mówił Jacek Dominiczak, architekt, profesor ASP. – Artyści zastosowali wyrafinowane techniki nakładania farb – malowanie laserunkowe, sgraffito. Niektóre projekty są nieudane, ale całość prezentuje się bardzo dobrze.
Mieszkańcom też się podobało. W realizacji projektu udział wzięła grupa młodych muralistów, wśród nich m.in.: Mariusz M-city Waras, Krzysztof Syruć, Wojciech Otecki, Bartek Świątecki, Cekas, Adam Romuald Kłodecki.
Mają siłę rażenia
Ogarną 2.0 krytykował też Piotr Szwabe vel Pisz, malarz i autor murali, kurator festiwalu malarstwa monumentalnego Monumental Art na Zaspie. – Miało być nowocześnie, a nic z tego nie wyszło. Zabrakło jednej spójnej wizji artystycznej całości – podkreślał.
Dziś o google`owskiej galerii mówi: – Z jednej strony to komercjalizowanie street artu. Wirtualnych galerii jest wiele, ale ta z pewnością będzie miała siłę rażenia, to w końcu najpopularniejsza przeglądarka. I z tego względu to może być pozytywne – dzięki temu street art dotrze do ludzi na naprawdę szeroką skalę. Czy chciałbym, żeby do galerii Google`a trafiły murale na Zaspie? Oczywiście. Jeśli byłaby taka możliwość, to pewnie, niech ludzie sobie nas wygooglują.
Czy rzeczywiście w Street Art Projekcie znajdą się inne, ciekawsze niż Ogarna 2.0 trójmiejskie murale?
– To sam początek tego projektu, z całą pewnością będzie się on rozwijał – zapewnia Maria Kotowska. – W tej chwili mamy 30 partnerów z całego świata i będzie ich przybywało. Trudno jednak teraz powiedzieć, z kim nawiążemy współpracę i jakie prace znajdą się w naszej galerii.