Moda pozwala nam na zabawę. Możemy być grzeczne lub ekstrawaganckie, dziewczęce lub seksowne. Ubraniami możemy podkreślić nasze atuty, ale także ukrywać mankamenty sylwetki. Od pewnego czasu na Zaspie istnieje miejsce, w którym odnajdziemy swój styl i… kobiecość. Rozmowa z Justyną Mamet, właścicielką butiku Różowy Fotel.
Dlaczego właśnie na Zaspie zdecydowała się Pani otworzyć swój butik?
Z Zaspą jestem związana od dawna. Mieszkałam tu wiele lat. Mam tu rodzinę, przyjaciół oraz znajomych. Kiedy więc okazało się, że właśnie tutaj jest lokal, w którym mógłby powstać butik – nie wahałam się. W bliskim sąsiedztwie są usługi kosmetyczne i fryzjerskie więc idealna dogodność dla wszystkich tych Pań, które chcą kompleksowo o siebie zadbać.
Miejsce lokalu jest dobrze skomunikowane, przy przystanku SKM, przystanku autobusowym, jak też do dyspozycji jest parking samochodowy, poza strefą płatnego parkowania.
Moim zdaniem za sprawą nowego centrum handlowego serce Zaspy przeniosło się właśnie w ten rejon dzielnicy. Zatem do Różowego Fotelu, przy ul. Hynka 57 A jest blisko (uśmiech).
Jakie są Pani klientki?
Różne! Młodsze, starsze, bardzo szczupłe i pulchniejsze, zadziorne i spokojne. Moją grupą docelową są kobiety – indywidualistki, z różnymi kompleksami po przewlekłych chorobach, porodach różnych trudniejszych przejściach, które utraciły chęci do tego by pięknie wyglądać. Kobiety, które nie potrafią wyeksponować swoich atutów, nie mają fantazji czy odwagi jak również te które nie mają na siebie pomysłu. Niestety często następstwem jakiś „złych wydarzeń” z życia kobiety jest utrata chęci do bycia atrakcyjną. A przecież ubrania są komunikatem, który wysyłamy do innych. Wygląd, stylizacja mówi bardzo dużo, zanim cokolwiek sami o sobie powiemy.
Czy to nie jest trochę tak, że Pani praca stała się dla Pani także misją?
Nie chciałabym tego nazywać aż tak górnolotnie. Moja praca sprawia mi przyjemność. Jeśli mogę komuś pomóc, sprawić by poczuł się lepiej, doradzić a w zamian otrzymać zadowolenie klientki – to jest już mój mały sukces.
W swojej pracy nie mogę być nachalna. Jest wiele kobiet, które same świetnie się ubierają, więc moja pomoc jest zbędna. Kiedy jednak zostaję o nią poproszona lub wyczuwam, że przyda się moje doradztwo, dokładam starań by całość stylizacji fajnie zagrała.
Co daje Pani największą satysfakcję?
Kiedy widzę odbicie w lustrze zadowolonej klientki, jak jej oczy się radują a jej ciało zaczyna się prężyć. Jak widzę, że dostrzegają swoje piękno… i uwierzyły, że można wyglądać zjawiskowo.
Największa satysfakcja – gdy ubraniami mogę odmłodzić, odchudzić, rozjaśnić, zatuszować mankamenty figury i tworzyć nowy wizerunek.
Zakupy najlepiej robić bez pośpiechu. Staram się, by w Różowym Fotelu była przyjemna atmosfera, bo każdy chce czuć się wyjątkowo. W przeciwieństwie do „sieciówek” gdzie ubrania stały się nudne, przewidywalne i powtarzalne, oferuję pojedyncze egzemplarze, towar indywidualnie dobrany. Najprzyjemniejszą nagrodą dla mnie są odmienione uśmiechnięte kobiety, przychodzące po więcej….
Skąd nazwa „Różowy Fotel”?
Czysty przypadek! Nabyłam meble w różowym kolorze (uśmiech). Fotel okazał się na tyle urokliwy, że stał się głównym bohaterem. Nazwa butiku nie jest powiązana z ubraniami, przez co wydaje się tajemnicza i intrygująca.
Czym wyróżnia się „Różowy Fotel” na tle innych butików?
Myślę, że na pierwszy rzut oka różni się niewiele. Mam natomiast nadzieję, że udało mi się stworzyć niepowtarzalną atmosferę. Taką, do której chętnie się wraca. Staram się, aby każda moja Klientka czuła się wyjątkowo. Mierzymy tutaj ubrania, rozmawiamy i pijemy kawę. Jest… ciepło i kobieco!
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów!