Dawny pas startowy na Zaspie od wielu lat znany jest kierowcom, będącym miłośnikami trenowania efektownych poślizgów. Duża połać betonu, która przykryta białym puchem stawała się gładkim lodowiskiem, była rajem dla rajdowców-amatorów z Gdańska, a nawet całego Trójmiasta. Co jednak najważniejsze – „była”. Ponieważ od czasu przejęcia tego terenu przez Budimex stała się ona placem budowy. Ze wszystkimi niebezpieczeństwami z tym związanymi.

Przekonała się o tym 3-osobowa „załoga” Opla Corsy, która przyjechała na Zaspę poślizgać się samochodem.
Niestety popełnili oni podstawowy, ale kosztowny błąd. Zasada znana przede wszystkim miłośnikom jazdy off-road’owej w tym przypadku zawiodła!
„Kierownik” wycieczki zanim wjechał na rozkopany teren, nie sprawdził co kryje się pod śnieżną pokrywą.
W efekcie zaliczył efektowny poślizg, zakończony ślizgiem podwozia po betonowych płytach. Koła po prawej części pojazdu znalazły się na rozkopanym gruncie, podczas gdy lewa strona pozostała na twardym, chociaż zaśnieżonym podłożu…
Załoga poległa… pomimo usilnych prób, nie zdołała sama wydobyć swojego „okrętu” z mielizny. Niezbędna okazała się pomoc.

Przybyła ekipa, wraz z dzielnym Samuraj’em uratowała topielców! Terenówka produkcji Suzuki, z napędem na 4 koła rozświetliła okolicę i sprawnym manewrem wyciągnęła nieszczęśników z opresji.
Tym jednak humory chyba już nie dopisywały, bowiem pośpiesznie opuścili miejsce „zbrodni” i z połamanym zderzakiem udali się w sobie tylko znanym kierunku…