niedziela , 26 styczeń 2025

Zawsze będę Cię kochać

Screenshot_12„Kuzyneczki” Teresy Moniki Rudzkiej nie pozostały obojętne czytelnikom. Jedni się zachwycali, inni nie pozostawili na książce suchej nitki. Niebawem premiera powieści Moniki zatytułowana „Zawsze będę Cię kochać”. Autorka porozmawiała z nami na ten temat, a przy okazji na kilka innych.

Monika, wiele osób twierdzi, że Twoje książki są trudne. Co Ty na to?

Sądzę, że czytanie zawsze było zajęciem niszowym, a w gronie czytelników rzadko spotykało się kogoś, kto potrafił i chciał myśleć samodzielnie. Większość ludzi woli, jak im się wszystko włoży łopatą do głowy i nie dotyczy to tylko czytania. Moje książki stawiają pytania, zmuszają do myślenia… Może dlatego są odbierane przez niektórych jako trudne?

To całkiem prawdopodobne. Nie myślałaś więc o tym, by stworzyć proste, babskie czytadło, które wszystkim przypadłoby do gustu?

Nawet chciałam, ale mi nie wyszło. W końcu utwór odzwierciedla osobowość twórcy…

Teresa Monika RudzkaJaka więc jesteś?

Jestem szczera! Niezdolna do fałszu, nie potrafię udawać. Napisanie babskiego czytadła byłoby właśnie tym. Nie podołałabym. Raczej nie mam złudzeń do świata i ludzi… widzę ich takimi, jacy są. Mam naturę prześmiewcy i ironisty. Podobno bywam wyniosła.

Coś jeszcze?

Wyrobienie estetyczne, wybredność, zamiłowanie do piękna. Chyba też jestem trochę snobką (śmiech).

Wkurzasz się, kiedy uświadamiasz sobie, że napisałaś dobrą książkę, a media nie poświęcają jej tyle czasu ile byś chciała?

Pewnie, a coś Ty myślała? Chyba każdy by się wkurzył! Nawet ci, którzy wiedzą, jak to działa (uśmiech).

Twoje książki mimo wszystko są dedykowane kobietom. Kiedy coś dla facetów?

Czy ja wiem, czy są dedykowane kobietom? Po prostu pisałam o tym, co znam najlepiej. O życiu i ludziach ze swojej perspektywy, swoich obserwacji. Uważam, że moje książki są dla obu płci.

A kiedy coś dla facetów…? Czy chodzi o to, aby stworzyć bohatera literackiego, z którym mógłby się utożsamić przeciętny facet? Jakiegoś pogromcę smoków, czy samotnego detektywa, którego racje zwyciężają wbrew wszystkim i wszystkiemu? Nie odpowiem, bo nie wiem… Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć, co mnie zainspiruje (uśmiech).

„Kuzyneczki” były Twoim debiutem w Wydawnictwie Drugie Piętro. Czym one różnią się od „Singielki” i „Bibliotekarek”?

Tematyką i perspektywą. „Bibliotekarki” to satyryczna powieść środowiskowa. „Singielka” wchodzi już w szerszy świat i stara się zdobyć w nim miejsce dla siebie. W „Kuzyneczkach” takich osób jest więcej i działają na przestrzeni wielu lat. To tak z grubsza.

fot. Wydawnictwo Mira
fot. Wydawnictwo Mira

Nowa powieść opowiada o Twojej córce. Dlaczego akurat o niej?

U mojej jedynej córki zdiagnozowano nieoperacyjnego guza mózgu; zmarła w lutym 2013, osiem miesięcy po ślubie. Była pełną życia, piękną, niezwykłą i dobrą dziewczyną, która odcisnęła ślad w egzystencji każdej osoby, znającej ją nawet bardzo krótko. Cudowna osobowość i mój najlepszy przyjaciel. Tęsknię za nią każdego dnia… Pisząc historię opartą na losach córki, pragnęłam w ten sposób oddać jej hołd oraz zachować ją na zawsze zarówno w mojej pamięci, jak w pamięci jej rodziny i licznych przyjaciół.

Skąd czerpiesz inspirację?

Z życia! To najbogatsze źródło inspiracji, pomysłów i fabuł.

Kogo podziwiasz?

Moją córkę. A z bohaterów literackich dziewczynę zwącą się Scarlett O’Hara.

Czego potrzebujesz, by pisać?

Najpierw odpowiedniego bodźca, a potem spokoju!

Po co Ci pisanie? Przecież zarobisz tym tylko na waciki!
Zawsze istnieje szansa, że mi się powiedzie, czyż nie? Poza tym… ptak nie tłumaczy, dlaczego śpiewa. Tak ma i już. Ja mam talent, więc muszę pisać. Podczas tego procesu można znaleźć wytłumaczenie wielu spraw, pogodzić się z innymi, rozliczyć przed sobą jeszcze inne. Pisanie staje się autoterapią. Czasem można również dokonać słodkiej zemsty, a co!

Dlaczego, według Ciebie, statystyki czytelnictwa w Polsce są tak zatrważające? Lenistwo czy wysokie ceny publikowanych propozycji?

Powiedziałam już, że czytanie zawsze było zajęciem niszowym. Począwszy od czasów, gdy książka kosztowała kilka wsi Czytanie jest zajęciem dla osób aktywnych umysłowo, pragnących rozwijających i ciekawych rozrywek. Podczas czytania trzeba uruchomić szare komórki… pracować cały czas. Dzisiejsze czasy nie różnią się specjalnie od poprzednich epok. Poza tym, skoro przez wiele lat wmawiano ludziom, że czytanie jest stratą czasu, lepiej zrobić coś pożytecznego, konkretnego, jeśli twierdzono, iż grzechem jest czytanie powieści… to coś z tego zostało w naszych umysłach, nie sądzisz?

Jakie są, według Ciebie, Twoje książki?

Mają dobry warsztat i są poprawnie napisane. Porządnym, polskim językiem Zabawne, z życia wzięte i o życiu. Ponieważ są prawdziwe do bólu, czytelnicy (w każdym razie sporo) widząc w tym zwierciadle swój obraz bądź podobieństwo, niekoniecznie zgodne z własną wizją siebie – płoszą się i złoszczą. Potem mówią, że moje książki zieją pesymizmem, ich bohaterowie są niesympatyczni, a narracja trudna.

Gdybyś nie była pisarką zostałabyś…?

Prawnikiem lub księgową. Poważnie, mam predyspozycje i zdolności w tym kierunku. W swoim czasie brak wiary w siebie przeważył i nie poszłam na prawo. Sądziłam, że to jest zbyt trudne i nie podołam.

Jakie są Twoje plany literackie na najbliższy czas?

Jesienią ukaże się książka o mojej córce zatytułowana „Zawsze będę Cię kochac”. Portret jej życia i osobowości. Na tym aktualnie się skupiam i o tym myślę.

Napisałam niedawno powieść dla starszej młodzieży, ale muszę ją jeszcze przejrzeć i dopracować.

Czego pragniesz?

Ach, cofnięcia czasu i zatrzymania go na lipcu 2012 r. Poważnie. No i zdrowia, oczywiście. Stabilności codzienne egzystencji… i tego, aby moje książki miały wielu czytelników.

Już mają! Trzymam za Ciebie mocno kciuki i… udanej premiery!

About Kasia

Zobacz również

Wielka loteria w Rossmannie. Pula nagród – ponad 3 miliony zł

„Witaj w Rossmannie – otwórz apkę, a coś dostaniesz!” – tę piosenkę, zaśpiewaną przez Małgorzatę …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement